20-03-2024 01:36

KILOMETRY DLA UŚMIECHU ADAMA NIEZWYKŁA AKCJA CHARYTATYWNA

... każdego dnia, jeśli chce się żyć dobrze, to z samego rana należy zacząć dzień od pozytywnego nastawienia bez względu na wszystko".

Jedna chwila, sekunda a nasze życie może obrócić bieg zdarzeń. Tak było początkiem roku, kiedy nagle rodzina z gminy Radwanice w wyniku pożaru straciła dach nad głową. Co gorsze jeden z mieszkańców domu- Pan Adam doznał bardzo poważnych urazów, w związku z czym został przetransportowany śmigłowcem do szpitala, gdzie zaczęła się walka o jego zdrowie.

Niezwykła moc przyjaźni…..

Bardzo szybko uruchomione zostały zbiórki na rzecz rodziny. Już po raz kolejny mieszkańcy gminy, okoliczni sąsiedzi udowadniają, że w przypadkach, kiedy ktoś z naszej małej ojczyzny potrzebuje pomocy, to nie ma podziałów- liczy się tylko wsparcie. Tak było w przypadku Pana Adam Burdy, również mieszkańca gminy Radwanice, który był inicjatorem akcji charytatywnej „Kilometry uśmiechu dla Adama”. Jak mówi Pan Adam zdecydował się na taki krok „w celu zbiórki na długie leczenie i rehabilitacje dla mojego przyjaciela.”

„Kilometry dla Uśmiechu Adama" to akcja, która narodziła się z głębokiej potrzeby wsparcia i solidarności. Moim celem było zorganizowanie zbiórki pieniędzy na długotrwałe leczenie i rehabilitację dla mojego ukochanego przyjaciela, Adama, który doznał poważnych obrażeń ciała
w wyniku wybuchu pożaru, obejmujących aż 60 procent jego skóry. Jako osoba Głucha-sam organizator tej szlachetnej inicjatywy, postanowiłem podjąć wyzwanie i wyruszyć w pieszą ekspedycję, która miała na celu nie tylko zbieranie funduszy, ale także rozprzestrzenianie prośby na temat sytuacji Adama oraz inspirowanie innych do dołączenia do tego wspólnego dzieła dobroci i pomocy. Adam był jedynym przyjacielem,
z którym dorastałem, i wiele mi pomógł. Dzielił się swoją wiedzą, braterstwem i miłością, co pomogło mi odróżniać jedno od drugie
go. Dzięki niemu nabrałem silnych cech, które kształtowały mnie od dzieciństwa. To właśnie dzięki niemu stałem się takim człowiekiem, jakim jestem dzisiaj. Nasza historia z dzieciństwa była pełna wyzwań, ale właśnie dzięki nim staliśmy się silnymi ludźmi.

Przed samą wyprawą Pan Adam starał się przygotować. W końcu przejście na pieszo ponad 200 kilometrów przez 8 różnych miast to nie lada wyzwanie.

Przed samą wyprawą miałem natłok myśli. W głowie wciąż słyszałem: - "nie dasz rady", "nie zrobisz tego", "jak poradzisz sobie z tymi wyprawami". W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że to było bardzo przygnębiające i doprowadziło do tego, że brakowało wiary. Nagle jednak przyszła błyskawiczna kontra-podpisanie okolicznościowej koszulki za oferowaną jednodniową gościnę. Wtedy ustało mi towarzyszące poczucie niespełnienia i skupiłem się tylko na podążaniu za celem, którym było spotkanie mojego przyjaciela w szpitalu.

Trzeba pokonywać swoje słabości…….

Wędrówka nie należała do łatwych. Już po pierwszym dniu nasz mieszkaniec nabawił się małej kontuzji i potrzebował rehabilitacji. „Ból ustąpił nieco, ale nie całkowicie. Poszedłem dalej, aby zdobyć mój pierwszy etap-Świebodzin pod Pomnikiem Chrystusa, co zajęło mi cztery dni.”

„Po drugim dniu wyprawy, odczułem ból w obu stopach. Oczywiście było mi ciężko, ponieważ moje nogi nie były aż tak przygotowane do takich warunków sportowych. Mimo to kontynuowałem z kijami, poszukując jednodniowego noclegu. Znalazłem go w Zielonej Górze, dzięki uprzejmej osobie, która chciała mi pomóc w osiągnięciu celu.”

Pan Adam podczas wyprawy na swojej srodze spotykał wielu kierowców, którzy chcieli go podwieźć. Jednak zawsze tłumaczył, że jest to akcja charytatywna i nie chce skorzystać z takiej opcji. Zapewne była to walka samym ze sobą.Tutaj nasz mieszkaniec okazał silną wolę i moc charakteru, by kroczyć dalej.

Kiedy dotarłem do Sulechowa, to dzięki Pani Judycie Ludwisiak trafiłem do Pizzerii Ani Jakobczyk, która zapytała mnie, gdzie będę spał. Miałem zamysł spać na dworcu PKP, jednak okazało się, że był zamknięty. Ania zaproponowała mi nocleg u swojej mamy-przesympatycznej emerytki, która obchodziła właśnie 50 rocznicę ślubu:) Zdradziła mi jedyny sekret — że każdego dnia, jeśli chce się żyć dobrze, to z samego rana należy zacząć dzień od pozytywnego nastawienia bez względu na to wszystko.

„W czwartym dniu wyprawy ustaliłem z moją siostrą, że chciałbym dotrzeć do Świebodzina, pod pomnik Chrystusa Króla. Po osiągnięciu tego celu miałem szukać gdzieś miejsca noclegowego. To właśnie moja siostra znalazła rozwiązanie-zaproponowała mi dotarcie do Trzciela, małego miasteczka, do którego miałem aż 40 km. Po zdobyciu Świebodzina nagle zdałem sobie sprawę, że czas do zmroku jest krótki, a odpoczynku mało. Miałem zaledwie 30 minut na regenerację i posiłek, aby nabrać energii. Po upływie tego czasu musiałem ruszyć w drogę do Trzciela. Po drodze coraz bardziej się męczyłem, odczułem chwilę słabości. Zaczynałem tracić wiarę w siebie, szczególnie w tej odległej trasie między wioskami. Postanowiłem zrobić przerwę, zanikając w sobie wiarę. Tęskniłem bardzo za moją córką, nagle zaczęły pojawiać się słabości…. Pomógł mi jednak telefon do przyjaciółki, która powiedziała, że moja córka wie o mojej inicjatywie i również chce pomagać tak jak ja. Powiedziała również do mnie "Tato, bądź silny i nie poddawaj się". To sprawiło, że się pozbierałem i nagle wszystkie troski zniknęły.”

W kolejnych dniach wcale nie było łatwiej. Pan Adam mierzył się
z brzydką pogodą, wiatrami, deszczem. Jednak wciąż na swojej drodzy spotykał dobrych ludzi, którzy go wspierali i ofiarowali nocleg. Po piątym dniu wędrówki stopa Pana Adama bardzo spuchła. Pojawiały się więc myśli czy iść dalej… Jednak cel był już coraz bliżej, a nasz bohater chciał dokończyć swoją misję i zobaczyć się ze swoim przyjacielem.

W szóstym dniu wyprawy podążałem w kierunku miejscowości Buk. W tym czasie moja siostra próbowała skontaktować się z kilkoma osobami w tym miasteczku, aby znaleźć dla mnie nocleg, jednak nie było odzewu. Wtedy skontaktowała się z nią Paulina Banaszak z propozycją pomocy od Wójta Gminy Radwanice Pana Pawła Piwko, który zadzwonił do Burmistrza Miasta w Buku i opowiedział o mojej akcji. Ten bardzo szybko podjął inicjatywę i dzięki temu zostałem ugoszczony w tamtejszym hotelu. Burmistrz okazał się bardzo życzliwą osobą, która również podpisała się na mojej koszulce.”

W 7 dniu Pan Adam dotarł już do Poznania, gdzie noc spędził u przesympatycznej pary. Rano mógł już udać się do szpitala. „Niestety
z samego rana współpracy odmówiły mi już obydwie stopy, pomyślałem więc, że pozwoliłbym sobie na transport do szpitala, jednak gdy wychodziłem z mieszkania, stwierdziłem… - "Nie skorzystam z transportu, będę szedł pieszo do szpitala aż do końca" uśmiechnąłem się pod nosem mówiąc do siebie, że jednak jestem uparty- to było tylko 8 kilometrów.:)

Spotkanie z przyjacielem..

„Nadszedł moment, kiedy miałem swoje 5 minut na to, żeby zobaczyć Adama, który cały czas był
w śpiączce. Gdy wszedłem do Przyjaciela, to pierwszą myślą było, co mam mu powiedzieć w ciągu 5 minut? I nagle przyszła myśl i wypowiedziałem to na głos: "Adam wracaj do nas, my tu na Ciebie czekamy i przejdziemy przez to razem... Wiem, że dawno albo nigdy Ci tego nie mówiłem, ale Kocham Cię!" i wtedy stało się coś niesamowitego-Adam zareagował na mocne słowa tak, że otworzył oczy
i obudził się ze śpiączki.
Natychmiast przybiegła Pani pielęgniarka, która się nim zaopiekowała, a ja powiedziałem, aby spokojnie czekał
i wracał do sił i do zdrowia.”

Pan Adam odwiedził Wójta Gminy Radwanice po swojej wędrówce. Już zregenerowany opwiedział o swojej przygodzie, dobrych ludziach których spotkał na swojej drodze, wszytskich przeciwnościach które go spotkały. Piękna, przejmująca opowieść.

Panie Adamie na pewno Pana historia może stać się wyznacznikiem dla wielu osób, które borykają się z wieloma przeciwnościami i słabościami. To czego Pan dokonał jest dowodem, że tylko my  jesteśmy inicjatorami kierunku w jakim chcemy kroczyć. Słabości należy pokonywać i dążyć z pełną otwartością do określonych celów.

Jest Pan inspiracją.......

A ja korzystając z okazji chcę podziękować osobom, które
nie dostały się na koszulkę:)

Judyta Ludwisiak, Emilia Łuka, Karolina Miklarz, Jagoda Loreth , Magda Chłodnicka, bez której nie dostałbym się na oddział w szpitalu w Poznaniu. A najbardziej na świecie chcę z całego serca podziękować mojej córce -Milenie, która we mnie wierzyła i nie pozwoliła mi w trakcie wyprawy w siebie zwątpić:) Kocham Cię!